W tak zwanym międzyczasie,udało mi się skończyć firaneczkę do kuchni
Nie da się ukryć,że pracy przy niej było bardzo dużo
Materiał gdzieś mi zalegał od dawna w szafie..wiec uszyłam firaneczkę i zaczęłam haftować moim ulubionym rodzajem haftu.
A oto efekt końcowy:)uprasować ją dla mnie to nie lada sztuka:)ale warto się troszkę pomęczyć:):)pozdrawiam serdecznie
Napracowałaś się, ale efekt faktycznie widać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno to gratulacje,nie wiedzzialam ze tez Cie porywaja robotki reczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo pracochłonne to są rzeczy, haftowanie, potem wycinanie, ale efekt - finezja. Ja, Bellu, wyglądam teraz jak kotek poniżej, okulary na nosie, wokoło kłębki kolorowej włóczki: sweter robię, duży, z wrabianymi wzorami, a natchnienie przyszło z tureckiego bloga dzierganego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego
Pozdrowienia dla wszystkich:):)i dziekuje za idwiedzinki
OdpowiedzUsuńCudowna jest!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzieki Atenko usciski z Krakowa:))
OdpowiedzUsuńFiraneczka jest cudowna. Podziwiam Cie za jej zrobienie bo haft tego typu bardzo pracochłonny.Bardzo ładnie wyglada.
OdpowiedzUsuńbuziaki
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń