sobota, 11 września 2010
To miał być zwykły dzień....
Tam 8sma rano,u nas 15sta...wróciłam z pracowni i zabrałam się do lepienia pierogów. Mąż,córcia byliśmy wszyscy w domu.Nucę sobie pod noskiem..jestem szczęśliwa,wesoła i nic nie zapowiada tego co za chwilę usłyszę.Nagle- CHOĆ choć szybko!!samolot uderzył! Zostawiam wszystko na stolnicy,nie wycieram rąk z ciasta...wbiegam do pokoju,zaniepokojona dziwnym zachowaniem mego męża.. Od progu na ekranie telewizora widzę palącą się wierze,słyszę co mówią reporterzy....patrzymy. Jaki straszny wypadek mówię....minuty uciekają i wtedy na naszych oczach..drugi samolot wbija się w drugą wierze,serce zaczyna bić mocniej,teraz już wiem TO NIE WYPADEK to NAPAŚĆ. Wszystko przestało mieć znaczenie,obiad poszedł w zapomnienie. Jak weszłam do pokoju w połowie dnia,tak z tymi brudnymi rękami z mąki i ciasta ,zostałam do wieczora. Patrzyłam i patrzyłam na ekran telewizora,wciąż nie mogąc uwierzyć w to co widziałam ...od tego czasu minęło 9 lat. Skłamała bym mówiąc,ze myślę o tej tragedii codziennie,lecz w taki dzień jak dziś,wszystko wraca...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łączna liczba wyświetleń
166,005
To prawda, ten dzień zmienił życie wszystkich ludzi.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Bellisimo
Pamiętam...a to już tyle lat minęło....miał być ale nie był....nigdy nie wiadomo co przyniesie dzień...
OdpowiedzUsuń