O maltretowanych zwierzętach...skóra cierpnie na karku...jak można?:)ludzie nie ludzie..nawet nie bestie:)!Czasami się zastanawiam nad tym,ze..losy zwierząt,czesto obrazują losy ludzi.Jednym los daje szczeście a innym...:Mówię do mojej Milenki:):)widzisz ,masz szczęście,że masz tak kochających Cie ludzi:):)mleczko zawsze w miseczce,jedzonko,noszona na rekach,przytulana,całowana:):)nie tak jak inne kotki.O własnie,przyszła do mnie:):):)Wie,wie kiedy o niej piszę,a do zdjęć to pierwsza kotkowa modelka:):):)Miłość do zwierząt przyszła do mnie w bardzo małym wieku:)Oj!mama sie ze mną miała:):)nie przeszłam obojetnie kolo żadnego kotka,czy psiaka na ulicy:)a już nie daj Boże!aby cos mu było! bo to bylo pewne,ze zabiorę go do domu:)nie zliczę ile wykarmiłam malych kociątek sama,malutką pipką,zrobioną przeważnie z dozownika do lekarstw:):) No i tak mi już zostało na stare lata i...pewnie się nie zmieni:):)Chciało by się czasami powiedzieć-bądzmy ludzmi,a nie zwierzętami:)tylko że...czy my czasem nie obrażamy takimi słowami tych ostatnich?Dziękuję za wpisy pod ostatnim postem:)jeszcze nie wszystko wróciło do normy...ale pewnie za chwilkę będę znów śmiać się od ucha do ucha:):):)pozdrawiam .
Ja i on zawsze razem...choć innych domowników tolerował łaskawie,to ja byłam jego przewodnikiem:):)zdjęcie z przed roku:)uwielbiał śnieg i mimo kagańca,wariował na całego w nim:):)
Widzę, że obydwie mamy słabość do zwierząt, przy czym ja lepiej rozumiem naturę kotów, niż psów :) Twoja kocia jest śliczna... a smuteczkom mówimy absolutne NIE! i leczymy je uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńZdradzisz co teraz czytasz?
Pozdrawiam przy porannej kawie :)
You have breathtaking nice blog,my dear girlfriend from this Blogland world:-)))*
OdpowiedzUsuńJust exellent place to be here,by you...
Love and hugs,
***Violetta***
Witaj Bellu ! Moja Droga , teraz ja muszę napisać , że mam wrażenie , jakbym czytała o sobie. Jestem brzydko mówiąc "psiarą i kociarą "..od zawsze.Moi rodzice mieli ze mną ..trzy światy.. Znosiłam do domu zabiedzone zwierzaki , znalezione , na ulicy. Do dzisiaj tak mam , mam w domu pieska , kundelka , którego uratowaliśmy przed uśpieniem. Ma 17 lat , u nas jest od 13 .Strasznie boję się dnia , kiedy odejdzie...Więc doskonale rozumiem , co przeżywasz w związku "z brakiem" swojego wilka . To smutne i bolesne.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno
To podobno B. Bardot powiedziala kiedys: " Im bardziej znam ludzi, tym bardziej kocham ziwerzeta". I ja sie pod tym podpisuje wszystkiemi czterema lapami;-)
OdpowiedzUsuńmilego wieczoru
Basia
Staram się unikac takich programów,bo siedzę i płaczę....z bezsilności.Jak wiesz mam słabośc do zwierząt i takiego kata powiesiła bym za j... u sufitu:)))
OdpowiedzUsuńBellisimo, wiem co czujesz! Nasz Reks był z nami 13 lat, zdiagnozowano u niego "zespół końskiego zadu", pod koniec jego życia nosiłam w ręczniku za nim jego zad, bo nogi były już zupełnie bezwładne, leżał sobie, patrzył na świat, ale chodzić na czterech łapach już nie mógł. W Sylwestra zaczęła się krwawa biegunka, wytrzymałam 4 dni i wydałam wyrok na niego, mimo, że nie było ratunku, czuję się z tym bardzo źle i mam wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie z mroźnego i słonecznego Pogórza Maria z Pogórza Przemyskiego