Tutaj umiejetność robienia na szydełku jest nieodzowna:)dzieki babciu,ze mnie nauczyłaś baaaardzo dawno temu:)
A przy sposobności przypomniałam sobie pewną dawną przygodę.Jak mój wielki wilk miał trzy miesiące(teraz już go nie ma od roku,umarł po 14 latach bycia z nami)zaczęłam haftować zasłonę do drzwi i na okno do kuchni.Wymyślilam skomplikowany wzór i zabrałam się do pracy:) Wyszywałam to cudeńko z..pół roku,wiec jak skończyłam,byłam ogromnie szczęśliwa:):)i dumna z siebie. Powiesiłam firaneczki w oknie i na szklanych drzwiach,haft prezentował się wspaniale!w kuchni pełnej staroci i miedzianych garnków.I to moje cudo wisiało tam...CZTERY DNI! Mój kochany Astorek po prostu mi ją ZJADŁ,wiadomo nie w całości,ale nie nadawała się już do powieszenia:)Teraz z tej przygody śmieje się wesoło,ale wtedy,nie było mi do śmiechu i płakałam w niebogłosy...Oczywiście Astorciowi włosek nie spadł z głowy..bo temu mojemu cudowi:):)wybaczałam wszystko.Rodzinka zawsze mówiła ze im nie przepuszczę ale Astorowi to na pewno:):)tak też i było tym razem:)
Pojemniki byly kupione z solą do wanny,w tamtych czasach gdzie nic nie było,wydawały mi się przesliczne,wiec kupiłam ich 12..i zmienilam ich przeznaczenie,na pojemniki do przypraw:)
A mnie dopadł marazm twórczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fajna metamorfoza sloiczkow.
OdpowiedzUsuńIle ja bym dala aby umiec na szydelku tak czarowac.
Sciskam
Podaj łapkę, zdolny chomiczku! ;) Ja też ciągle zmieniam i przerabiam nagromadzone przez lata rzeczy. Pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł z tymi słoiczkami , jak to nigdy nie wiemy , co i kiedy może nam się jeszcze przydać , prawda ?A lampion niezwykle nastrojowy . Gratuluję , masz zdolności , Bellu , zawsze wyczarujesz coś miłego dla oka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam