zapraszał w moje progi i pokazywal co za artystyczna duszyczka w nim mieszka:)...Dzis do miasta Królewskiego nie zawitał...zostal w mieście rodzinnym...liczę ,że znów cieszy kogoś oczy i zaprasza w przyjazne progi domu.Hm....jeszcze jedno..dziekuje Reniu,po tylu latach,za ten prezent:):)Pozdrawiam wieczorowo z cudownego Krakowa:):):)
czwartek, 21 października 2010
Kołowrotek...
zapraszał w moje progi i pokazywal co za artystyczna duszyczka w nim mieszka:)...Dzis do miasta Królewskiego nie zawitał...zostal w mieście rodzinnym...liczę ,że znów cieszy kogoś oczy i zaprasza w przyjazne progi domu.Hm....jeszcze jedno..dziekuje Reniu,po tylu latach,za ten prezent:):)Pozdrawiam wieczorowo z cudownego Krakowa:):):)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łączna liczba wyświetleń
166,001
Też za mna chodzi kołowrotek. Widziałam już kilka w moich rupieciarniach, ale jakos jeszcze tego mojego nie odnalazłam. Buziole w noch.
OdpowiedzUsuńheheh dziekuje i pozdrawiam i bardzo mi milo ze zawitalas:):)
OdpowiedzUsuńWidzę przepiękne serwety na zdjęciach. Prawdziwe skarby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
wspaniały kołowrotek...a zdjecie wyżej bardzo nastrojowe-jak i twój blog.....
OdpowiedzUsuńMario serwety to wyrob goralek z Zakopanego:):)Justko bardzo dziekuje za mile slowa i witam cie na moim blogu
OdpowiedzUsuńKolejna piękna opowiastka z kuferka Belli. Ja na kołowrotek nie mam na razie miejsca, choć bardzo lubię stare domowe sprzęty, żelazka, maglownice, kołowrotki właśnie. Ale może kiedyś... Przypominam sobie taką piękną scenę z kołowrotkiem, z mojej ukochanej książki i filmu "Dolina Issy". Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuń