




O tym jak bardzo mnie fascynuje dawny świat pisałam już nie raz.Osobne miejsce zajmują u mnie po prostu stare drzwi.Nie mogę przejść obojętnie koło takich dawnych,często bardzo sfatygowanych,odrapanych.Myślę wtedy jacy ludzie mieszkali za nimi,jak żyli,co przeżywali,jakie szczęścia lub dramaty,były ich udziałem:)kto te drzwi zrobił,podziwiam kunszt wykonania.Z moich zasobach fotograficznych,znalazłam kilka właśnie takich,jedne mieszczą się w kamienicy Krakowskiej,inne gdzieś w okolicach Mazur.Ostatnio mało udzielam się na blogu,czy też innych miejscach,niestety bardzo dramatyczne przeżycia ostatniego pół roku zrobiły swoje i jestem w stanie pokazac co nieco,ale pisac...za bardzo nie mogę.Nie wiem kiedy ten stan minie,ale mam nadzieje,że minie...pozdrawiam wszystkich odwiedzących:):)Krakowianka:)
trzymaj sie kochanie-bedzie dobrze, zle zawsze ma swój poczatek i na szczęście- koniec tez.
OdpowiedzUsuńLubię starocie i takie stare, drewniane, żłobione drzwi z żelaznymi klamkami... Piękne te zdjęcia...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by wszystko się ułożyło i wierze że na pewno się ułoży :-)
Samych pogodnych dni Ci życzę i słońca w sercu :-)
Miną jak i wszystko mija.
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczne te wrota:)
Wierzę że miną.Ja też miałem ostatnio zły czas ale po każdym deszczu wstaje słońce i dla mnie chyba właśnie zaczęło ono świecić jaśniej:)
OdpowiedzUsuńJ.